czwartek, 18 lutego 2010

Dziecięce konkursy piękności

Miałam pisać o obecnych wydarzeniach. Chyba jednak forma się zmieni - oprócz tego, będą poruszane tematy kontrowersyjne. Nie będę robiła tego często (ponieważ to nie bardzo pasuje do mojego charakteru i stylu pisania), ale akurat od tego zacznę. Myślę, że temat, który chcę poruszyć będzie pasował do tematu wiodącego bloga - czyli opowieści Susie. Mam nadzieję, że nie znuży Was czytanie moich rozważań.

****

Mam w zwyczaju wchodzenie na różnego rodzaju strony. Jedną z nich będzie ta, na której znalazłam, przynajmniej według mnie, dość kontrowersyjną treść. Przynajmniej dla mnie jest ona powodem do dyskusji i głębszego zastanowienia się.

Dziecięce konkursy piękności to coś, co już od dawna mną ruszało. I to w raczej negatywny sposób. Dzieci przebierane w uroczyste stroje, z makijażem na twarzy i obcasach na nogach. To było coś... Nietypowego. Małe dziewczynki przekształcone w chodzące lalki. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Moim zdaniem jest to niszczenie dzieciństwa tych niewinnych istot. Już od początku swego życia zaznają trudy związane z przygotowaniem do konkursu, odczuwają stres - zarówno swój, jak i swoich rodziców. Poznają, co to zwycięstwo, co to porażka. Dotykają życia dorosłych, zaznajamiają się z nim, chociaż go nie rozumieją. Konkurs jest zabawą, ale przygotowania do niego przecież męką. Muszą nauczyć się chodzić na obcasach z wyprostowanymi plecami, w ubraniach często nieodpowiednich do ich wieku. Dlaczego? Jaki jest cel wskazania najpiękniejszego dziecka spośród pozostałych? I jak ma się poczuć dziecko odtrącone na samym początku? Jako brzydkie?Niechciane?

Uważam, że wszystkie dzieci są piękne - na swój własny, oryginalny sposób. A czymś, co jest w nich piękne naprawdę, jest ich wnętrze, wyobraźnia i zdolność do dostrzegania rzeczy dla nas z pozoru już nieistotnych. To cudowny dar. Wprowadzając je w świat materializmu niszczymy je, a także ich dzieciństwo. Dlatego poruszyłam ten temat i wybrałam go jako odpowiedni do opisania. Michael miał podobne zdanie na ten temat - sam również nie posiadał dzieciństwa, ponieważ od dziecka należał do zespołu swoich braci. Przez całe swoje życie szukał utraconych lat i chwil beztroski. Wiele by za nie dał.

Może konkursy piękności to tak naprawdę zabawa. Tylko po co ten strój i makijaż?

Dzieci są piękne zawsze - nawet brudne, rozczochrane i z poobcieranymi kolanami :)

****

Jako podsumowanie - piosenka Michaela o jego utraconym dzieciństwie.

1 komentarz:

  1. Oluś, skoro nikt nie komentuje, to ja to zrobię. :) Nie trudno mi się zgodzić z Twoją opinią na ten temat. Masz rację, że dzieci są piękne zawsze i wszędzie! Wywołałaś u mnie refleksję na temat Michaela. Wiele osób powie pewnie, że on przesadzał z tym dzieciństwem i jego brakiem, ale może to właśnie mu leżało na sercu.
    To teraz coś od niego:
    "My childhood was completly taken away from me, there was no christmas, there was no birthday. It was not a normal childhood. No normal pleasure of childhood. Those were exchange for hard work, struggle, an pain. And ewentual material and professional succes. But as an auwful price, I cannot re-create that part of my life (...)"

    OdpowiedzUsuń