czwartek, 30 września 2010

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Wielki powrót

Uwaga, po długiej nieobecności, niemalże ciszy przed burzą - wracam ja. Nieco odrestaurowana i na pewno wyspana jedna z prowadzących tego jakże pasjonującego bloga. Jak widać - myśl przewodnia utknęła w martwym punkcie, ale być może odżyje. 

===

Wakacje rozpoczęły się uczczeniem odejścia naszego wspaniałego Michaela. Wybrałyśmy się razem z Susie (od dość dawna ksywa Majkel) do zoo. Majkel przytarabanił również swojego brata, który odtańczył przed nami uroczystego Moonwalka przy słoniach. Jednak nawierzchnia nie była mu przychylna (z lekka mokra, bo "siąpiło"). Pogoda była brzydka, ale mimo to cała trójka zjadła lody (nie ma to jak udziwnione smaki pachnące z daleka chemią). 

Co do zwierząt - owce lubią tupać w rytm 'Beat it', ale nie przepadają za 'Human nature'.

===

Ostatnio skończyłam czytać Dziennik Anne Frank. Ciekawy pamiętnik nastoletniej Żydówki, ukrywającej się przed Niemcami wraz z rodziną. Ukazuje jej życie w zamknięciu, strach przed odkryciem, problemy związane z dorastaniem, trudności w nawiązaniu kontaktu z własną matką oraz tęsknota za kimś, komu można się zwierzyć. Historia staje się przejmująca wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę, że dziewczyna ta naprawdę stąpała po ziemi. Istniała. I musimy to sobie uświadomić w trakcie czytania, by dostrzec, jak silną osobowość i wolę posiadała. Zmarła krótko przed wyzwoleniem obozu na skutek choroby. Z rodziny przeżył tylko ojciec.

===

Obecnie zauważyłam również u siebie zainteresowania utworami Gabriela Fleszara (tymi starymi - np. "Kroplą deszczu" bądź "Droga do nikąd") a także jednym utworem Elvisa Presleya, który tu nie omieszkam się nie zamieścić, ale to za chwilę.

===

Kochani "wierni" czytelnicy, proszę was o czytanie notek i nie umieszczanie reklam własnego bloga. Wiem, kiedyś prosiłyśmy o informowanie nas o nowym poście - obecnie nie mamy czasu i dość wielką trudność sprawia nam połapanie się we wszystkich historiach Michaela Jacksona jakie wyprodukowano. Przepraszam za ostre słowa, ale... Nie, dziękuję - nie informujcie, oceniajcie co napisane. Dziękuję.

===

A teraz czas na Elvisa.

MJ 4 ever!

sobota, 10 kwietnia 2010

Żałoba, katastrofa...

Kolejna tragedia w historii Polski. Łącząc się w smutku z rodzinami poległych pragnę wyrazić swój smutek i żal. Słowa nie są w stanie opisać tego, co czuję. Pustka, bezradność, bezsilność, osamotnienie, opuszczenie? To tak niepozornie brzmi. 

Zapalmy świeczki w oknach by uczcić śmierć ludzi, Polaków, Prezydenta i Pani Prezydentowej. Wszystkich, którzy zginęli. 

[*]

niedziela, 4 kwietnia 2010

Wesołych :)

Niestety, ze smutkiem przyznaję, że na naszym blogu zaobserwowaliśmy niejaki zastój. Po pierwsze - mamy mało czasu. Po drugie - mamy problemy z weną (gdyż należy ją wykorzystać do pisania prac z j. polskiego; ewentualnie j. rosyjskiego, który furtą do przyszłości z pewnością jest!). Pragnę przeprosić za to i chętnie zapewniłabym, że takie niedopatrzenie już się nie powtórzy, ale bywa obecnie ciężej, niż przypuszczałam i mam wrażenie, że 24 godziny w jednym dniu to za mało - może warto by porzucić sen?

Kończąc ten pesymistyczny wywód, pragnę złożyć życzenia (może nieco spóźnione, ale zawsze) Wesołych, Spokojnych, Radosnych i Przyjemnych Świąt. Odpocznijcie, napełnijcie swe uszy muzyką Michaela, zapomnijcie o szkole i innych nieprzyjemnych obowiązkach - rozluźnijcie się, cieszcie wolnością i wiosną, która bezsprzecznie za naszymi oknami zawitała. Tańczcie, śpiewajcie i wykrzyczcie światu wszystko to, co macie do powiedzenia!

I oczywiście Dyngusa Mokrego ;)

MJ 4ever!

 [tekst piosenki dla śpiewających - Michael Jackson - Billie Jean]

środa, 10 marca 2010

Tygodnik Olasowy

TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM  

Bieżące wydarzenia tygodnia czas rozpocząć!

Ten tydzień rozpoczął się otrzymaniem podpuchłych (chciałam "poddechłych" ale mi słownik podpuchłe podpowiada) tulipanków od chłopców, z okazji Dnia Kobiet. Jak ja nie cierpię tego święta.

Zaobserwowaliśmy również konflikt na linii nauczyciel od matematyki-nauczyciel od wf-u, który zaowocował puszczeniem "Koziołka Matołka" przez dziurkę od klucza i groźbą puszczenia "Miśki pora wstać" podczas sprawdzianu matematyki.

Nasza nieomylna (... i śmierdząca) nauczycielka pewnego przedmiotu obwieściła, iż dziś dzień mężczyzn. Niestety, nie obchodzę świąt nie zapisanych w kalendarzu. 

TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM  

Pragnę poinformować, że wraz z koleżanką jesteśmy wampirami. Ale nie będziemy nikogo werbować do naszego towarzystwa, nie będziemy gryźć w szyję ani nie dokonujemy rytualnych mordów. Nie można nas też pokonać czosnkiem ani nie boimy się krzyża. Światło dzienne też na nas nie działa.

Dziękuję za uwagę

TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM  

A teraz informator okolicznościowy:

Co zrobić żeby pozbyć się idioty?

Na podstawie obecnie szeroko zakrojonych i niezwykle zaawansowanych badań wykazano, że:

- ignorowanie nie działa, gdyż idiota nie czuje, że jest ignorowany;

- obrażanie nie działa, ponieważ idiota uważa, że obiekt prześladowany na niego 'leci';

- bicie nie działa, dlatego bo... a nie, bicia nie stosowałyśmy, bo się brzydzimy;

- rozmowa nie działa, bo... spróbuj wytłumaczyć coś idiocie.

Z aktualnego życia dwóch:

Obserwacja pępka.

TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM  

Uwaga! Madzioch zajął drugie miejsce w konkursie ortograficznym. Gratulujemy! :)

TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM TAM TA RAM TAM  

MJ 4 ever!

Odmeldowuję się ;)

czwartek, 18 lutego 2010

Dziecięce konkursy piękności

Miałam pisać o obecnych wydarzeniach. Chyba jednak forma się zmieni - oprócz tego, będą poruszane tematy kontrowersyjne. Nie będę robiła tego często (ponieważ to nie bardzo pasuje do mojego charakteru i stylu pisania), ale akurat od tego zacznę. Myślę, że temat, który chcę poruszyć będzie pasował do tematu wiodącego bloga - czyli opowieści Susie. Mam nadzieję, że nie znuży Was czytanie moich rozważań.

****

Mam w zwyczaju wchodzenie na różnego rodzaju strony. Jedną z nich będzie ta, na której znalazłam, przynajmniej według mnie, dość kontrowersyjną treść. Przynajmniej dla mnie jest ona powodem do dyskusji i głębszego zastanowienia się.

Dziecięce konkursy piękności to coś, co już od dawna mną ruszało. I to w raczej negatywny sposób. Dzieci przebierane w uroczyste stroje, z makijażem na twarzy i obcasach na nogach. To było coś... Nietypowego. Małe dziewczynki przekształcone w chodzące lalki. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Moim zdaniem jest to niszczenie dzieciństwa tych niewinnych istot. Już od początku swego życia zaznają trudy związane z przygotowaniem do konkursu, odczuwają stres - zarówno swój, jak i swoich rodziców. Poznają, co to zwycięstwo, co to porażka. Dotykają życia dorosłych, zaznajamiają się z nim, chociaż go nie rozumieją. Konkurs jest zabawą, ale przygotowania do niego przecież męką. Muszą nauczyć się chodzić na obcasach z wyprostowanymi plecami, w ubraniach często nieodpowiednich do ich wieku. Dlaczego? Jaki jest cel wskazania najpiękniejszego dziecka spośród pozostałych? I jak ma się poczuć dziecko odtrącone na samym początku? Jako brzydkie?Niechciane?

Uważam, że wszystkie dzieci są piękne - na swój własny, oryginalny sposób. A czymś, co jest w nich piękne naprawdę, jest ich wnętrze, wyobraźnia i zdolność do dostrzegania rzeczy dla nas z pozoru już nieistotnych. To cudowny dar. Wprowadzając je w świat materializmu niszczymy je, a także ich dzieciństwo. Dlatego poruszyłam ten temat i wybrałam go jako odpowiedni do opisania. Michael miał podobne zdanie na ten temat - sam również nie posiadał dzieciństwa, ponieważ od dziecka należał do zespołu swoich braci. Przez całe swoje życie szukał utraconych lat i chwil beztroski. Wiele by za nie dał.

Może konkursy piękności to tak naprawdę zabawa. Tylko po co ten strój i makijaż?

Dzieci są piękne zawsze - nawet brudne, rozczochrane i z poobcieranymi kolanami :)

****

Jako podsumowanie - piosenka Michaela o jego utraconym dzieciństwie.